2007-05-31

 
cholera.. wlasnie sobie przypomniałem, ze miałem się zapisać w systemie na przedmioty z tego semestru do wczoraj, do 18. nie zrobiłem tego i przez to, według listu od dziekana, nie bede mogl uzyskać zaliczenia z żadnego z przedmiotów. dodatkowo zawaliłem termin oddania deklaracji wyboru specjalności... co jakiś czas przypominałem sobie, ze mam to wszystko zrobić, tylko akurat w tych chwilach nie moglem. zapisałem sobie przypomnienia w kilku miejscach, ale potem ich nie zauważyłem. teraz jestem załamany. rano pójdę na kolanach do dziekanatu.
wszystko chyba przez to, ze przez ostatnie dwa dni "bawilem sie" pewnym systemem wprowadzanym na wykladzie z AI tydzien temu. Kiedy mialem 10 lat widzialem, ktorki film na jego temat. Wtedy zrobilo to na mnie ogramne wrazenie. Dzis moge to sobie sam zainstalowac i modyfikowac. malo wiem i prawie nic nie umiem, ale swiadomosc zabawy takim ogromnym narzedziem wywoluje bardzo mile uczucie. Ostatnio cos takiego czulem podczas pisania programow na sieci neuronowe w poprzednim semestrze. Dodatkowo czuje, ze te doswiadczenia duzo mi daja w innych dziedzinach. Nie chce pisać o szczegółach, ale naprawdę mnie to wciągnęło - czytalem i myslalem prawie tylko o tym. Zanurzony w tym wszystkim po uszy, zupełnie zapomnialem o terminach. Moglem wszystko załatwic w zeszlym tygodniu, ale chcialem w tym...
dodatkowo mam w niedługiej perspektywie kilka egzaminów i bardzo mi się to nie podoba. śpię mało, bo w nocy mam za dużo energii. Rano nie potrafię wstać. naprawdę, chce, ale nie wychodzi. np. przez dwie godziny co 10min przestawiam budzik (o ile mnie obudzi). Wcale nie śpię dużo, chociaż późno wstaję. Możliwe, że rozsądniejsza pora zasypianie by mi pomogła, ale noc tak szybko mija! Ponieważ w ciągu dnia tak ciężko się pracuje, to na noc zostaje dużo do roboty. Kiedy nie przerywam tego co mam zrobić nagle po prostu się orientuje: "o ptaki zaczynają śpiewać. cholera... już 4...". Alicja czasami pisze ok 12, że już bedzię spadać, bo ona teraz higienicznie, co powinno dac mi do myslenia, ze dobrze byloby sie zbierac. Jednak jest tyle do zrobienia/przeczytania/przetworzenia, ze zanim sie obejrze juz zaczyna sie robic jasno. I to uczucie: "jeszcze tyle do zrobienia", "nic nie zrobilem", "nie powinienem tyle sie tym zajmowac", "dupa..." itp..
dużo teraz się uczę, ale chyba za bardzo się skupiam na szczegółach. te szczegóły są naprawdę ważne, ale w czasie sesji nie przydatne. Nie lubię uczyć się "do egzaminu". Zwykle w sesji nie ma już czasu na więcej, ale czuję wtedy, że tylko tracę czas... niestety, wiem, ze kiedy ide swoja droga, ucze sie dla siebie, to cel "zdanie egzaminu" jest nie po drodze. Nie wiem czy go milam, czy jest po prostu za daleko. Czesto dzieje sie tak, ze wszystko jest dobrze, potem sie orientuje w swojej sytuacji, a ze jest beznadziejna, czuje sie beznadziejnie i zaczyna isc jeszcze gorzej. najgorsze, jak zwykle w takich sytuacjach, ze jestem tego swiadomy i nie potrafie z tym nic zrobic. jest coraz gorzej. Zdazalo mi sie uczyć tak tylko dla zdania, ale wtedy czułem sie jakbym oszukiwał. Prawie jakbym sciągał. Po prostu obrzydliwie - szczególnie, że poza autografem w indeksie nic mi to nie daje. Ludzie mowia, ze czasem tak trzeba i nie mozna byc we wszystkim ekspertem. Zgadzam sie z tym, ale jezeli idzie o ucznie sie "dla zdania" - nie mogę się z tym pogodzić.
Teraz czuje sie na prawde fatalnie. Czerwiec mnie przeraża - obawiam się, że będzie jak zwykle. Takie myślenie na pewno mi nie pomaga... ale tak własnie mysle.

Komentarze:
jesteś bliski szaleństwa, szalony Informatyku...
 
kic, kic...kazdy w swoim bagnie...ze sie dopisze optymistycznie....
 
Post a Comment

<< Strona główna

Starsze posty dostępne w archiwum

This page is powered by Blogger. Isn't yours?