2007-02-02

 

wracam do zywych... niedlugo

ok tydzień temu zachorowałem. timing mam niesamowity, bo akurat mi trafiło na środek sesji. teraz wszystko powoli się zaczyna ustalać wiec jest ok.

ta choroba była dla mnie bardzo dziwna, bo miałem bardzo wysoką temperaturę - od podstawówki chyba nie miałem powyzej 37.5. A teraz w porywach mialem koło 40. Nie mogłem nic robić tylko leżeć i spac. A jak nie spałem to wtulony w pierzynę oglądałem "Futuramę".

Noc z niedzieli na poniedziałek chyba była najgorętsza. Miałem wtedy bardzo dziwny sen. Tak naprawdę to było wiele różnych historii, ale wszystkie były połączone w jedną całość. Pamietam tylko pierwszą historię, w której uciekałem na rowerze przez las przed pewnymi kolegami. Na początku ich przywódca powiedział, że mam uciekać, a oni mnie będą gonić. Jeżeli zdołam dojechać do pewnego miejsca to wygrałem i jestem wolny, a jak mnie złapią to zamordują. Problem w tym, że oni mieli takie fajne górskie rowery, a ja miałem składaka w kolorze khaki. Przez cały czas przywódca siedział mi na ogonie i było bardzo ciężko, ale po kilkunastu minutach zwodzenia go udało mi się dotrzeć do celu i byłem wolny. Tak się skończyła pierwsze historia. Pamietam, że kolejne sny nie dotyczyły już mnie, ale życie ludzi w każdym z nich wisiało na włosku. Wiedziałem, że jezeli ktoś umrze to historyjka się skończy, a całość upadnie. Przez to mimo iż byłem tylko widzem to bardzo się denerwowałem. No i właśnie najciekawszą rzeczą jest to w jaki sposób te sny się łączyły. Otóż wiedziałem, że istnieje koncept na wypukłą bryłę, która powstawała. Każda historia działa się w osobnej płaszczyźnie. W momencie gdy historia kończyła się to jej płaszczyzna była przycinana przez pozostałe płaszczyzny do wielokąta tworzącego ścianę tej bryły. Ostatnia historia dotyczyła jakiejś wiejskiej rodziny i działa się pod koniec XIX wieku. Pamiętam tylko, że zagrożenie było ogromne, ale fuksem przeżyli i wszystko juz było dobrze. Wtedy ostatnia ściana bryły się zamknęła i była już tylko ta bryła, harmonia i ogólne szczęście. Wtedy poczułem, że nareszcie mogę się obudzić i tak się stało. I wtedy w tym calym szczesciu przypomnialem sobie, ze jestem chory i jest sesja.

Przez całą noc co sen miałem wrażenie, że się budzę. Wtedy miałem te sny o bryle. Nie wiem, może wtedy się rzeczywiście budziełem, albo raczej troche przebudzałem. Dlatego sen miał taki dwupoziomowy charakter. Samej bryły nawet specjalnie chyba nie widziałem wizualnie, ale bardzo dokładnie ją czułem - tak jakbym ją widział z każdej strony na raz. Fajne to było. Ale kiedy tak się "przebudzałem", a do konca bryly bylo jeszcze kilka ścian to wiedziałem, że czeka mnie jeszcze trochę roboty zanim będę mógł się obudzić. Tak jakby moje śnienie było pracą wykonywaną nad bryłą.

Taaak... to był prawdziwy sen chorego człowieka. Być może ta bryła to sesja, a ściany to egzaminy? sen w plaszczyznie to nauka calego materialu. jezeli sie naucze to zdam egzamin, ktory i tak sprawdzi tylko wycinek przerobionego materialu. zdajac wszystkie egzaminy zbuduje w calosci bryle, czyli zalicze sesje. Sesja będzie zaliczona, bede sie cieszyl jak glupek bo bedzie szczescie, a potem sie obudze i bedzie kolejna sesja... Jezeli jednak poleję ścianę to bryła będzie dziurawa i może przeciekać przez co nie bedzie na tyle silna zeby wytrzymac naporu sniegu oraz wiatrów nawiedzających ostatnimi czasy Polskę i wszystko się zawali...

TRUSKAWKI!!!

Starsze posty dostępne w archiwum

This page is powered by Blogger. Isn't yours?