2006-12-31

 

"Radio Marii nadaje, chociaz pod bombardowaniem.."

nie wiem jak u was, ale na rubinkowie jest masakra! co sekundę słychać wybuchy mrożące krew, a niebo płonie od przeróżnych bomb i innego diabelstwa! Ludzie coś krzyczą z okna. Możliwe, że są tylko pijani, ale mi to wygląda na opętanie...

2006-12-23

 

Zdrowych i wesołych!

Tak! Tez mialem tę ksiązkę :).. Do tej pory nie rozumiem dlaczego ojciec zawsze wieszał moje ozdoby gdzies z tylu choinki gdzie nie bylo ich widac. przecież takie ładne są..

Wracam do odkurzania i szorowania..

 
wlasnie wrocilem z imprezy klasowej. bardzo przyjemnie bylo. zrobilem update wazniejszych plotek - dzieciaki w tramwaju nocnym spiewaly kolendy... :) ciekawe czy przezyly do petli...
pzdro, pa

2006-12-22

 

jak dentysta zrobi szóstkę to nie ma xhuja we wsi!


2006-12-18

 
W poprzedni poscie wspomnialem o jetsonach. uwielbialem to ogladac jak bylem maly. szkoda, ze nie mamy w kablowce cartoon network. powtarzaja tam jeszcze jetsonow?
Tutaj jest reklama jetsonow z 1960 roku. W środku jest fragment z łóżkiem, o którym pisałem.
A tu jeszcze dwa male klipy na deser.

 

Mam rozwiazanie: Clocky!

Jeszcze niedawno to byl tylko koncept - teraz stal sie prawdziwym produktem. Mozna zamowic Clocky za 50$. Czekam kiedy pojawi sie w Polsce! Swietna sprawa: ustawiasz snooze na 0 do 9 minut i jezeli go nie wylaczysz budzik uruchamia swoje kółka zaczyna uciekac szukajac miejsca gdzie moze sie schowac. Potem dzwoni znowu i znowu w losowych odstepach. W koncu trzeba wstac zeby go znalezc i wylaczyc. Zapowiadane są też puchate wersje.

Ciekaw jestem jakby sie sprawdzil u mnie. Problem w tym, ze zawsze nastawiam wkurzajacy budzik i komorke na biurku. Wibracje komorki powoduja, ze cale biurko brzmi i jest bardzo glosno. Do tego musze wstac i wiedziec co nacisnac zeby wylaczyc. A i tak z doswiadczenia wiem, ze czasem wylaczam to wszystko zupelnie nie swiadomie i klade sie spowrotem spac.. Chyba potrzebuje takie lozko jak jednym z odcinkow jetsonów (o odpowiedniej porze składało się wypluwając śpiocha na podłoge).

 

ciemno jak w _ _ _ _ _ _ _ _

... tak to na dzis wyglada. W południe słońce będzie dawać Toruniowi ok. 3,5x mniej swiatla niz za pol roku. Niestety i tak nie będzie nam dane cieszyć się tymi ochłapami, bo pogodowcy zapowiadają zachmurzenie totalne. Co roku tak wygląda, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić.
W sumie i tak wiekszość życia spędzam w ciemnosciach bo zwykle klade sie spac jak najpozniej sie da. Wstaje wczesnie tylko wtedy kiedy musze. Dlatego jak wczoraj odsypialem senne zaleglosci z tygodnia i wstalem o 13 to prawie sie nie zalapalem na naturalne swiatlo. Nic dziwnego, ze nie mam zapalu do pracy. powinienem w weekendy wstawac wczesnie i po lesie pobiegac. ogolnie w zyciu przydaje sie bardziej wstawanie wczesnie, bo caly swiat tak dziala i zeby dobrze funkcjonowac w spoleczenstwie trzeba zyc w jego rytmie. problem w tym, ze w nocy jest tyle spraw do zrobienia, jest cicho i przyjemnie, a wyobraznia szaleje. generalnie noc uwazam za ladniejsza od przecietnego srodka dnia.. jednak w ogolnym rozrachunku zwykle mi to bardziej przeszkadza niz pomaga. Chyba patrze na czas zbyt lokalnie - powinienem czesciej patrzec z daleszej perspektywy.
czasami tak bardzo chcialbym umiec byc takim 'robocikiem', klasc sie spac kiedy nalezy, wstawac spokojnie rano, przejsc dzien bez niewyspialskiego haju... ale nie latwo tak. niestety od wczesnej podstawowki na dluzsza mete mi sie tak nie udalo. w lato troche eksperymentowalem i zwykle wygladalo to tak, ze przez kilka dni wszystko bylo jak nalezy po czym jednego dnia nie sie zapominalem i kladlem spac o wschodzie (i nie dlatego, ze bylem zmeczony, tylko z faktu wschodu). prawda jest taka, ze zyje bardziej w nocy niz w dzien, chciaz wiem, ze bardziej potrzebuje dnia i snu. mysle, ze woli mi brakuje - szczegolnie w nocy. moze powienienem przybrac stale pory snu - tak zeby to sie dzialo automatycznie? tylko jak to wdrozyc w zycie?! przynajmniej przez miesiac bym tak musial. jutro w to wprowadzic zarywanie nocy - bo chyba sie bez tego nie obejde... i znowu kurna... znowu to sie stalo. juz jest późność, jutro rano wyklad o 8:15. moge na niego nie isc, ale jak nie pojde to bede mial lagi w notatkach i przez to zaleglosci we wtorkowych cwiczeniach z tego.
[blablabla - co chwile sie wycinam - za duzo o tym mysle, chyba chcialbym sie wygadac, ale nie chcialbym sie sluchac - to by bylo jeszcze bardziej meczace.. brr]

no ogolnie z zalozenia niewyspany z rana wkraczam w ostatni tydzien przed swietami. w srode kolo. na srode powieniem tez miec jakotako referat na kurpiela. poniedzialek jest tak zbudowany, ze przez moje terazsiedzenie i jutrospanie, przed wtorkiem rano i zwykle nie udaje mi sie nic zrobic. dlatego cala robota zostanie na wtorek. niestety we wtorki tez jest nienajlepiej. sroda zwykle jest swobodna ale nie ta - ta bedzie bardzo napieta. jak ja przejde to juz bedzie dobrze. czwartek rano bedzie stresowy. potem musze zdazyc zrobic zdjecie zeba ( cudownie wyleczonego!:) ) i wieczorem dentysta. fajnie by bylo na piatek zrobic program jakis na neurony. to by byla przyjemnosc sama, ale chyba fizycznie nie dam rady. damn... za duzo sie zastanawiam za malo robie. chyba sobie kupie organizer. taki papierowy... bo te w komputerze sa do niczego (tzn dziala ok, ale jak juz zaczne sie organizowac to koncze dziesiątki stron internetowych pozniej, gdzies na bashu w srodku nocy). ktos dotarl tak daleko? gratulacje! hmm... a moze ja sie od tego internetu jednak uzaleznilem?

Starsze posty dostępne w archiwum

This page is powered by Blogger. Isn't yours?