2006-09-08

 

Komentarze:
masz kota czy byles u fryzjera?
 
kota?! jak bede chcial umrzec przez udławienie sie własnymi smarkami, to moze sobie kupie jednego, takiego puchatego..
 
Nie dramatyzujmy. Widzialam w tv polska hodowle kotow bez siersci. Chcesz lysego kota Andrzej? :>
 
taaa... juz nawet o tym rozmawialismy... i to nawet nie trzeba lysego - sa takie teoretycznie nie alergiczne koty rasy devon rex, ale to i tak trzeba wczesniej sie zaciagnac, zeby sprawdzic.
jedni planuja przyszle wspolne dzieci, inni - przyszle wspolne koty
 
ok, fajnie z tymo kotami, ale pytanie pozostaje - chyba byłeś u fryzjera, taaaak?
 
taaaak.. pani fryzjerka juz mnie rozpoznaje i wie jak ostrzyc. nawet nic nie musze mowic. w praktyce az taki buc nie jestem i mowie: "dzien dobry", "dziekuje. swietnie. bardzo ladnie", "nie, dziękuję" (na pytanie: "czy podżelować?"), "15zł?", "do widzenia"..
a taka baba, ktora siedziala obok mnie opowiedziala polowe swojego zycia i zaplacila 60zł...hehehe ;)
 
może Ci jeszcze mniej policzy jak ograniczysz sie do: Dzien dobry,dziękuję, machnięcie głowy na nie i dowiedzenia?;-)
 
mam lepszy pomysl. nastepnym razem jak juz wstane z fotela, ukradkiem dźgne się lekko pineską w głowe i krzykne: "o boze krew! co tez pani zrobila!" W ten sposob moze nawet cos zarobie!;P
 
dobrze myslisz Andrzej! ja Ci wygram ta sprawe!!! ps. Krzys - moj ex, poszedl kiedys do salonu na Chmielnej w Wawie "bo fryzjerka byla fajna" i zarazila go jakims gownem, bo miala brudne nozyczki :]
 
Post a Comment

<< Strona główna

Starsze posty dostępne w archiwum

This page is powered by Blogger. Isn't yours?