2005-10-20
قهوة, بن
Lubie miedzy zajeciami, szczegolnie rano, kupic kawe. Mysle, ze to jest cos takiego jak wyskoczenie na papierosa...
Nigdy nie biore kawy z automatu, bo jest ochydna i jest w beznadziejnym plastikowym kubku. Pozatym zazwyczaj automat robi tyle jakiejs takiej piany pod koniec, ze az sie wylewa. Za to po tym jak wezme pierwszy lyk to okazuje sie, ze jest nieco wiecej niz pol kubka.
Kupuje kawe w barku. Zawsze biore kawe na wynos. Zwykle nie siedze w barku - chyba, ze kogos spotkam, ale nawet wtedy kiedy musze gdzies isc wole zabrac niedokonczona kawe ze soba - mobilnosc to obecnie takie modne slowo. Oczywiscie moglbym zostawic, ale zawsze jest milo ją dopic na wykladzie albo na zajeciach. Pozatym moge taka kawe tez wypic siedzac przy terminalu albo stojac przy wejsciu do wydzialu i rozmawiajac z kims znajomym kto tam sie wlasnie odpala...
Kawa na wynos z naszego barku ma jeszcze jedna bardzo istotna zalete. Otoz jest podawana w takich piankowych/styropianopochodnych kubkach. Czesto w knajpach daja jedzenie na wynos w pojemnikach z tego materialu. Samego styropianu nie zniose, ale to ten material zaliczam do przyjaznych. Kubki te maja pewna grubosc. Material ma bardzo mala gestosc i dzieki temu dobrze izoluje kawe i dluzej trzyma cieplo. Dzieki temu kubek sie nagrzewa z zewnatrz bardzo powoli - w przeciwienstwie do plastikowych kubkow, ktore staja sie gorace momentalnie i trzeba trzymac je za gorną krawedz, zeby sie nie oparzyc.
Kiedy wchodze rano do barku nie musze wiele mowic, bo pani za ladą juz sie domysla o co poprosze... Dzis mnie zaskoczyla, bo dostalem kawe "na koszt firmy" :). Milo cos takiego uslyszec przed poludniem!
w nastepnym odcinku:
" ... czasem biore jeszcze do tego marsa albo grzeska w czekoladzie.. A innym razem wogole nie kupuje kawy tylko kubusia czy nawet tymbarka... " - czyli o tym co i dlaczego kupuje jeszcze w wydzialowym sklepiku..
Nigdy nie biore kawy z automatu, bo jest ochydna i jest w beznadziejnym plastikowym kubku. Pozatym zazwyczaj automat robi tyle jakiejs takiej piany pod koniec, ze az sie wylewa. Za to po tym jak wezme pierwszy lyk to okazuje sie, ze jest nieco wiecej niz pol kubka.
Kupuje kawe w barku. Zawsze biore kawe na wynos. Zwykle nie siedze w barku - chyba, ze kogos spotkam, ale nawet wtedy kiedy musze gdzies isc wole zabrac niedokonczona kawe ze soba - mobilnosc to obecnie takie modne slowo. Oczywiscie moglbym zostawic, ale zawsze jest milo ją dopic na wykladzie albo na zajeciach. Pozatym moge taka kawe tez wypic siedzac przy terminalu albo stojac przy wejsciu do wydzialu i rozmawiajac z kims znajomym kto tam sie wlasnie odpala...
Kawa na wynos z naszego barku ma jeszcze jedna bardzo istotna zalete. Otoz jest podawana w takich piankowych/styropianopochodnych kubkach. Czesto w knajpach daja jedzenie na wynos w pojemnikach z tego materialu. Samego styropianu nie zniose, ale to ten material zaliczam do przyjaznych. Kubki te maja pewna grubosc. Material ma bardzo mala gestosc i dzieki temu dobrze izoluje kawe i dluzej trzyma cieplo. Dzieki temu kubek sie nagrzewa z zewnatrz bardzo powoli - w przeciwienstwie do plastikowych kubkow, ktore staja sie gorace momentalnie i trzeba trzymac je za gorną krawedz, zeby sie nie oparzyc.
Kiedy wchodze rano do barku nie musze wiele mowic, bo pani za ladą juz sie domysla o co poprosze... Dzis mnie zaskoczyla, bo dostalem kawe "na koszt firmy" :). Milo cos takiego uslyszec przed poludniem!
w nastepnym odcinku:
" ... czasem biore jeszcze do tego marsa albo grzeska w czekoladzie.. A innym razem wogole nie kupuje kawy tylko kubusia czy nawet tymbarka... " - czyli o tym co i dlaczego kupuje jeszcze w wydzialowym sklepiku..
Starsze posty dostępne w archiwum